Naszyjnik z listeczkami marzył mi się od dawna. To zresztą nie pierwszy i na pewno nie ostatni u mnie, bo listki uwielbiam. Kiedy je szyłam nie byłam zupełnie przekonana jak to wyjdzie, czy mnie zadowoli. Po przyszyciu pierwszych trzech listków do naszyjnika, miałam już zamiar pruć. Jednak spróbowałam dalej i było coraz lepiej. Ładnie się prezentuje na dekolcie, lecz niestety nie mam modela.
cudowny! podoba mi się nisamowicie!
OdpowiedzUsuńDzięki miła komentatorko :) Uśmiecham się jak coś piszesz, jakbym Cię już dobrze znała :)
UsuńPiękny blog - ładnie zaprojektowany, taki kolorowy w dobrym stylu. Bardzo mi sie podoba. Biżuteria oryginalna. Też będę tutaj zaglądać.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, dziękuję i cieszę się, że mogę liczyć na nowego gościa :)
UsuńWow! dobrze, że nie przestałaś dodawać tych listków! przepięknie wyglądają z tym sznurem :)
OdpowiedzUsuńDzięki, własnie dla takich słów warto się pomęczyć ;)
UsuńTwoje "męki" są mile widziane, zawsze jakieś cudo zwojujesz :)
Usuńjak zwykle; wykonanie ,dobór kolorów -bajka! !!
OdpowiedzUsuńAle mi miło... Rozmarzyłam się :)
UsuńSerdecznie zapraszam na Candy :) Do zgarnięcia 50 zł do sklepu Passionroom
OdpowiedzUsuńhttp://totkalove.blogspot.com/2013/03/candy-z-passionroom.html
rewelacyjny! :D
OdpowiedzUsuńdla takich wyrobów warto tu wchodzić! :)
Dziękuję bardzo, cieszę się.
UsuńDech mi zaparło.. cudo!!!!
OdpowiedzUsuńale cudeńko:) gratuluje wytrwałosci:)
OdpowiedzUsuńEm
Cudo :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam. Wyszedł delikatny i kobiecy, taki jak lubię. Wasze słowa są przemiłe i bardzo poprawiają mi humor :)
OdpowiedzUsuń