Udało mi się we wtorek wybrać na narty. Myślę, że i dziś uda się przebiec, pogoda dopisuje, choć mróz na razie dość silny (-17).
Zrobiłam dwie pary spinek do mankietów. Mąż kupił sobie przez pomyłkę w zeszłym roku koszulę z rękawami do spinek i prosił mnie już od dłuższego czasu o spinki, ale jakoś nie mogłam sie zebrać. Marzyło mi się zrobienie mu czegoś z ptakami (jak wiadomo jesteśmy miłośnikami skrzydlatych przyjaciół), ale brakuje mi ostatnio praktyki w pracy ze srebrem, więc postanowiłam na szybko zrobić coś prostego, choć również bardzo osobistego. Dlatego powstały spinki z napisem z Tolkiena (It's a dangerous business going out your front door). Napis zrobiłam ręcznie (glinka srebra), zapięcia zakupiłam gotowe.
Drugie spinki zrobiłam z rozmachu. Zaoksydowałam je na piękny stalowoniebieski kolor.
genialne :) ale jestem fanką Tolkiena, więc to może zdecydowanie zaburzać mój osąd :P
OdpowiedzUsuńMimo zaburzeń, komentarz przemiły :)
UsuńAniu! Robisz ogromne postępy!!! Piękne
OdpowiedzUsuńsuper !
OdpowiedzUsuńoryginalne spineczki !
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miłe słowa. Mężowi też się spodobały i z dumą prezentował znajomym :)
OdpowiedzUsuńWyjątkowe!
OdpowiedzUsuńŚwietnie się prezentują :) Też jestem fanką spinek :))
OdpowiedzUsuńŚwietnie się prezentują! Każdy facet powinien mieć w swojej garderobie choć jeden komplet spinek do mankietów
OdpowiedzUsuńCałkiem fajne i oryginalne
OdpowiedzUsuńale super te spinki
OdpowiedzUsuńSpinki bardzo ładne, lecz przy tym także drogie. Widać to po ręcznym wykończeniu. Daleko jednak poza moim zasięgiem pieniężnym.
OdpowiedzUsuń