Wróciłam w sobotę z narciarskiego wyjazdu z rodziną. Pogoda była bardzo różna, ale najeździliśmy się do woli. Mąż nauczył naszego malca szusować, starsze dzieci miały kuzynów do towarzystwa, ogólnie więc bardzo udany wyjazd. I niedaleko, bo na Słowacji...
Koraliki pojechały w pudełeczku ze mną, ale oczywiście nie było ani warunków (brak dobrego oświetlenia), ani siły po powrocie ze stoku i przygotowniu obiadu. To, co dziś pokażę, to jeden wisior sprzed wyjazdu oraz wisior i bransoletka z ostatniech dni. Wszystko jak dla mnie bardzo pracochłonne. Nie spodziewałam się, że bransoletka zajmie ok. 8 godzin. Raczej długo się za taką nie zabiorę...
świetne biżutki ,nowatorski nośnik,naprawdę fajne prace,z przyjemnością do Ciebie zaglądam,ale osobiście nie budowałabym firmy na tym,opłaty zjedzą Cię,szkoda nerw;o)
OdpowiedzUsuń