Kilka dni temu dostałam pierwszą przesyłkę z glinką art clay silver. Dwa wieczory przymierzałam się do otwarcia tego cuda, w końcu nastąpiło! Praca z tym materiałem to czysta przyjemność, ale potrzebuję trochę czasu na oswojenie materii. Na razie powstał wisiorem z motywem dzikiej róży. Nie wiem, czy w ogóle go tu pokażę, bo jak to skomentował mój mąż, wygląda jak medal. Zrobiłam też ażurowe kolczyki z tym samym motywem. Niestety mam problem ze szlifowaniem oksydy. Mój sposób polegający na użyciu narzędzia do manicure z naklejonym kawałkiem papieru ściernego nie jest idealny. Polerowanie jest nierówne i zbyt mocne. Mimo to będę nosiła te kolczyki, polubiłam je od pierwszego wejrzenia :) Trochę je nadtopiłam przy wypalaniu, ale trzymają się.
Dziś wróciłam do mojego ukochanego sznurka szarego. Skomponowany z drewnianymi koralikami w różnych kolorach będzie pasował do lekkich bawełnianych bluzek i stroju na luzie. Przy wyplataniu sznurka cierpią na szczęście inne palce niż przy wyplataniu drucików w technice wire wrapping, którą też ostatnio trenuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz